środa, 5 lutego 2014

Spring wanderers

Ciepło jest wynikiem pracy. Każdy to wie z fizyki lub chemii. Tak samo jest z domem; mój dopiero nabiera kształtu, rzeźbię w nim, a on stawia mi opór. To mieszkanie ma szansę być moim pierwszym domem, miejscem, gdzie 'u siebie' będzie miało nowy wymiar przestrzenności.
Póki co ukończono większość prac, zostało jeszcze wykafelkowanie przestrzeni między blatem a szafkami w kuchni. Zaczyna się meblowanie, skręciliśmy już większość mebli, teraz ustawiamy je i przestawiamy, próbując pomieścić w nich nasze życiowe bagaże.
Nadal jest zimno, choć to cudowne Słońce dodaje nam animuszu.
Już niedługo będzie ten jeden piękny dzień, kiedy wykąpię się w mojej wannie, w mojej łazience, w moim mieszkaniu, a potem zaparzę sobie herbatę w moim kubku, w mojej kuchni... wypiję ją łażąc i podziwiając wystrój, który z takim pietyzmem dobieram dzisiaj, a pod koniec dnia położę się w mojej pościeli, w moim łóżku, w moim jedynym pokoju, w moim mieszkaniu, które od tego momentu nazwę domem.
Oczywiście taki stan rzeczy nie potrwa długo, może nawet wcale się nie zdarzy; przecież nękać mnie będą myśli o niepewności zatrudnienia, spłaceniu długu mamie i zapłaconych rachunkach. Póki co zapłaconych.
Ale życie jest piękne. I try to stick to it.

Brak komentarzy: